Pokazy sokolnicze.

Będąc na zamku mieliśmy okazję zobaczy pokazy sokolnicze. Dla niektórych była to nowość, my jednak już to kiedyś widzieliśmy.





Gdy patrzyliśmy na te maleństwa, to aż nam się serca ściskały. Przecież one powinny żyć na wolności. A nie być szkolone do takich pokazów.





Jednak te maleństwa, s powodu tego, że musiały przebywać z człowiekiem nigdy już nie zostaną wypuszczone na wolność, gdyż na tej wolności po prostu by sobie nie poradziły. Te pokazy były przeznaczone głównie dla dzieci. Były w formie lekcji, a to coś więcej niż nauka w szkole.





Te ptasie pisklęta mają swoje imiona np. jedna z sów wabi się Gizmo. Pani sokolniczka do tamtych również zwracała się ich imionami.





Ptaki jak już się najadły to ani myślały wykonywać poleceń swoich opiekunów. Musieli się oni nieźle na trudzić by te zechciały wykonać ich polecenia. To tak jak z człowiekiem gdy ten sobie poje to mu się nie chce  niczego wykonywać.



Dzieci miały okazję na karmić te przepiękne ptaki, przed którymi należy czuć respekt, jak przed każdą dziką zwierzyną.To była ciekawa lekcja przyrody nie tylko dla nas. 

Komentarze

  1. Nie jestem zwolenniczką trzymania zwierząt w klatkach. Jednak są przypadki, że potrzebne są ptaki drapieżne, tak jest w lotnictwie. Przy katedrze w Kolonii też jest sokolnik. Tamte ptaki tępią gołębie ponieważ te ostatnie niszczą elewacje tej przepięknej budowli. Widziałam sokolników na Czantorii i w zamku Stara Lubowna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Moniko.
    Uwielbiam zamki, a w szczególności te w trwałej ruinie.
    Lubię sokoły i inne ptaki drapieżne. Hej, hej sokoły...
    Widziałem takie ptaki na zamku Trosky w Czechach.
    Pozdrawiam serdecznie.
    Michał

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarze.

Popularne posty z tego bloga

Kościół p.w. W. N. M.P w Bielawie.

Zamek w Janowcu.

Życzenia Noworoczne.