Zamek Lubomirskich w Nowym Wiśniczu.
Zamek Lubomirskich to najcenniejsza budowla w Nowym Wiśniczu. W tym małym mieście często bywał Jan Matejko, przyjeżdżał odwiedzać rodzinę późniejszej żony. Pierwszą budowlą górującą nad miastem był mały zameczek rycerski, który zbudował na początku XV wieku ród Kmitów. Z czasem przekształcona we wspaniałą rezydencję. Gdy umiera ostatni z Kmitów, zamek przechodzi w ręce rodu Barzych, a potem Stadnickich.
W 1593 roku to dla zamku nowy etap, kupuje go od Stadnickich ówczesny możnowładca, jakim jak na owe czasy był Sebastian Lubomirski, przeznaczając budowlę na siedzibę swojego rodu. To jednak jego syn Stanisław, rozbudowuje ją w prawdziwe Pallazzo in Forteca. Projektantem tego renesansowego " cacka " jest Maciej Trapola.
Przez lata ulepszali swój zamek. Potop Szwedzki nie był łaskawy dla tej unikatowej budowli, co z tego,że Szwedzi jej nie zniszczyli, ale zabrali wszystkie co najcenniejsze rzeczy. Kilkakrotnie płonął, a kolejni właściciele pozbywali się tego nie potrzebnego i bardzo drogiego w utrzymaniu " balastu ", jakim był ten zamek. Nasz samochód zatrzymaliśmy na małym parkingu u podnóża zamkowego wzgórza i stamtąd wyruszamy malowniczą asfaltową alejką przed bramę wjazdową do zamku.
Zastanawialiśmy się jak ci wszyscy właściciele dostawali się na teren zamku, bo przecież wtedy nie było dróg asfaltowych czy samochodów. A deszcze powodowały, że wszystkie drogi zamieniały się w grząskie bajora.
Fasada zamku, aż prosi się o odnowę.
Gdzieniegdzie odpadający tynk ukazuje cegły. Nad wejściem do zamku znajduje się herb Lubomirskich.
Zamek ogromny, robi wrażenie.
OdpowiedzUsuńJak to dobrze, że w Polsce mamy takie perełki.
Ja bardzo lubię odwiedzać zamki, więc z przyjemnością z Tobą odbyłam tę podróż:)
Beautiful place to visit.
OdpowiedzUsuńZamek jak z bajki piekne zdjecia pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo potężna budowla i góruje nad okolicą.
OdpowiedzUsuńZnam ten zamek. I chociaż byłam tutaj dwukrotnie, powinnam odświeżyć swoje wspomnienia.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
W zasadzie na przestrzeni lat, z zewnątrz się nie zmienia, ten odpadający tynk to już chyba 15 lat temu był i tak jest do tej pory. Trochę się zmienia w środku, ale bardzo wolno. Generalnie ciekawe miejsce, zwłaszcza w połączeniu z wychodniami Grzyb i Kamienie Brodzińskiego.
OdpowiedzUsuń"Zastanawialiśmy się jak ci wszyscy właściciele dostawali się na teren zamku, bo przecież wtedy nie było dróg asfaltowych czy samochodów. A deszcze powodowały, że wszystkie drogi zamieniały się w grząskie bajora. " drogi sypano tłuczniem na to kładziono faszynę i znów tłuczeń, albo żwiry rzeczne - wytrzymywały kilka sezonów - asfalt to nie był, ale działało. Podróżowano głównie latem i zimą, a w czasie deszczy konno, koń się nie zapada w koleinach.